H

czwartek, 8 października 2015

8.Perfect

-Witam wspaniałą ekipę-Przywitał się Rayan.


Wszyscy skinęli w odpowiedzi i czekali na dalsze słowa.
-Nie będę owijać, ostatnia akcja była jedną wielką katastrofą. Na szczęście nikt nie umarł. Jest kilka osób z większymi obrażeniami, ale to nic groźnego.
Wczoraj dostałem telefon od Harryego i chłopak postanowił darować sobie kolejne misje i po prostu odszedł. Tyle jeśli chodzi o grupę, teraz trochę faktów.
Wydarzenia z tamtej nocy nie miały mieć miejsca; wiem, że chodziły plotki, iż było to wszystko zaplanowane i byłem tego współinicjatorem. Jeszcze raz usłyszę
takie oskarżenia, a nie zobaczycie więcej swojej rodziny, tak jak niczego zresztą-Wysłał ostrzegacze spojrzenie.-Wracając, planuję zemstę, szczegóły później. 
Na razie polecam nie robić żadnych głupich rzeczy i trochę ochłonąć. Nie damy im wygrać następnym razem.

Wszyscy siedzieli w milczeniu, każdy analizując co właśnie usłyszał. Wstałam jako pierwsza i wysłałam każdemu pocieszający uśmiech.
-Słuchaj Rayan, wiesz może coś więcej o odejściu Harryego?-Byłam zaniepokojona.


-Wiem tylko, że chłopak nie mógł znieść tego napięcia i dał sobie spokój. Nie będziemy go przez to prześladować, znaliśmy go od zawsze, jest młody, ma prawo do normalnego
życia.-Powiedziawszy to odwrócił się i wyszedł widocznie czymś zajęty.
Rozejrzałam się po sali. Wszyscy rozmawiali o jakichś bzdurach. Stałam oparta o biurko szefa i myślałam o ostatnich zdarzeniach, szukałam błędu, nie mogłam uwierzyć, 
że znów się nie udało.
-Przestań tyle myśleć Jade-Szturchnął mnie Colton.
-Zamknij się-Uśmiechnęłam się przelotnie.
-Co o tym wszystkim myślisz? O Harrym? O "zemście"?-Spytał z zaniepokojeniem w oczach.
-Dobrze wiesz co było między mną a Harrym. Trochę to przykre, że zostawił wszystkich bez słowa wyjaśnienia...-Spuściłam głowę.
-Mówiąc "wszyscy" masz na myśli siebie, prawda?-Uśmiechnął się pocieszająco.
-Znasz mnie-Odwzajemniłam uśmiech.
-Nasze relacje nie były za dobre ostatnimi czasy. Jednak odejście z ekipy to duża sprawa, mógł chociaż napisać, cokolwiek. Teraz nawet nie wiem gdzie jest
i prawdopodobnie nigdy go już nie zobaczę.
-Masz mnie-Wziął mnie w swoje ramiona. 



Nie miałam już siły, żeby się sprzeciwić. Może właśnie tego potrzebowałam? Colton również wyglądał na zdziwionego, zdając sobie sprawę, iż mi to nie przeszkadza.
-Musi być na serio źle skoro właśnie mogę cię przytulać-Zażartował.
-Zepsułeś moment-Klepnęłam go w ramie wyswobadzając się z jego uścisku.

Dwie godziny później byłam już w swoim mieszkaniu. Siedziałam spokojnie na kanapie, gdy nagle usłyszałam dźwięk dzwonka. Wstałam powolnie aby zabić tego kto przeszkadza
mi w odpoczynku.
-Cześć współlokatorko!-W drzwiach stał nikt inny jak sam Justin z wielkim plecakiem i czekoladkami.
-Wchodź-Wywróciłam oczami, biorąc słodycze.

Justin
Szczerze? Nie wiem dlaczego chciałem znów z nią mieszkać. Może miałem już dość mieszkania z 3 facetami, którzy nic nie robią i jedzą pizze 3 razy dziennie.
To dziwne, bo sam jestem facetem, ale nie do tego przywykłem. W domu zawsze było coś dobrego i nie przewracałem się o stertę brudnych skarpet. 
Może po prostu za nią tęsknisz?
Może.
Spakowałem się jak najszybciej i zbiegłem po schodach.
-Ej stary, co ty? Nie bądź ciotą!-Krzyknął przez okno Brown.
-No sorry, że wolę mieszkać z piękną kobietą i dostawać inne posiłki niż pizza 3 razy dziennie. O syfie nie wspomnę-Wywróciłem oczami.
-Jak będzie miała wolny pokój to dzwoń, też z chęcią się do niej wprowadzę-Wysłał mi ten chytry uśmieszek i zniknął.
20 minut później stałem już przed jej drzwiami.
-A co jeśli cię wyrzuci?-Odezwał się głos zwątpienia.
Wziąłem głęboki oddech i zapukałem. 



Po chwili otworzyła mi ta sama, idealna Jade.
-Wchodź.
Czy powiedziałem idealna? Odwracam to. Wróciła wkurzająca, chora Jade. 
-Głodny? Słyszałam, że bardzo bogate menu oferowali ci chłopcy-Zaśmiała się.
-Czekaj, to była pizza...pizza...-Wyliczała.
-i... a no tak pizza! Widać po tobie, że nie omijałeś żadnego posiłku-Mrugnęła z kpiną.
-Dobra, zamknij się-Wywróciłem oczami.
-W lodówce masz obiad, ale polecam od dziś jeść tylko warzywka i owoce, łatwo nie wrócisz do wcześniejszej figury-Powiedziawszy to, zniknęła za drzwiami swojego pokoju.
-Za tym właśnie tęskniłem-Powiedziałem do siebie i rzuciłem się na kanapę.

CZYTASZ?
PROSZĘ ZOSTAW KOMENTARZ!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz