13. Cheat
-Że co?!-Wykrzyczałam.
W jednej sekundzie poczułam jak kolana mi się uginają a płuca przestają nabierać powietrza. Całą moją głowę wypełniało tysiące myśli
i pytań na których prawdopodobnie nigdy nie znajdę odpowiedzi.
Tylko dlaczego? Zrozumiałabym, gdyby miał tego wszystkiego dość i chciał żyć jak każdy nastolatek, ale opuścić rodzinę, ze względu na
gorszą sytuację i dać się przekupić na złą stronę? To było za wiele jak dla mnie.
-Czy ktoś może mi to wytłumaczyć?!
-Jade proszę uspokój się..-Usłyszałam za sobą denerwująco spokojny głos Justina.
Zepchnęłam jego rękę z ramienia wysyłając mu ostrzegawcze spojrzenie.
-Sory...-Podniósł ręce ku górze w geście obronnym.
-Sam nie wiem co mam ci odpowiedzieć Jade, to co się wydarzyło również mnie niemile zaskoczyło, zważając na to, że to
ze mną rozmawiał jak źle mu jest tak żyć. Kłamał mi prosto w oczy a ja uważałem, go za rodzinę. Jest mi cholernie wstyd
za to, że mu uwierzyłem. Ale nic nie poradzimy-Rayan również podniósł głos.
Spoglądałam na jego zaciskającą się szczękę. Po chwili ciszy opadł bezwładnie na fotel z bezradności.
-Wiem tylko, że musimy coś zrobić, tak tego nie zostawię-Zarzucił nogi na blat biurka zwalając przy tym kilka przedmiotów.
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, byłam całkowicie zmieszana całą tą sytuacją. Justin widząc to złapał mnie za łokieć i wyprowadził
z pomieszczenia.
-Jade, przestań się tym zadręczać-Lekko mną potrząsnął patrząc w oczy.
Nie wiedziałam co powiedzieć; zaschło mi w gardle, a oczy zaczęły okropnie szczypać.
Nagle poczułam jak bierze mnie w ramiona i mocno przytula. Kompletnie wypłukana z uczuć nie próbowałam się wyrwać.
Potrzebowałam tego, tak myślę.
-Proszę jedźmy do domu-Oderwałam się od niego i poszłam w kierunku wyjścia.
Wsiadłam do samochodu i oparłam głowę o szybę. Czułam się zdradzona i wykorzystana. Harry był moim najlepszym przyjacielem,
zawsze my ufałam i mogłam powierzyć wszystko. A dokładnie kilkanaście minut temu dowiedziałam się, że wszystkich nas oszukał.
Nie mogłam tego pojąć. W chwili gdy usłyszałam odgłosy silnika zauważyłam, że całe moje policzki są mokre od łez. Wytarłam je
szybko ręką modląc się o to, aby Justin nie widział jak się przy nim rozklejam.
-Jade...-Powiedział ściskając moją rękę.
Poczułam dziwny ucisk w brzuchu na ten gest, ale postanowiłam to zignorować i pozwolić mu na to.
-Musimy go znaleźć i go odbić, jestem pewna, że sam nie byłby w stanie tego zrobić.
-Co? Jade, o czym ty mówisz?-Momentalnie puścił moją rękę lekko wkurzony moją reakcją.
-On nie jest zły, znam go, oni go przekupili i porwali!-Wpadłam w paranoje, próbowałam go bezsensu bronić.
-Jade nie wiesz co mówisz! On nas oszukał i przeszedł do innego gangu! Przestań się za niego tłumaczyć-Starał się być opanowany.
Nie mogąc go dłużej słuchać postanowiłam w ogóle się nie odzywać.
Dojeżdżając pod blok wysiadłam z samochodu i nie czekając na Justina wbiegłam po schodach na 2 piętro. Otworzyłam drzwi z charakterystycznym
skrzypnięciem i rzuciłam torbę na podłogę, aby móc się rozebrać. Skierowałam się od razu do kuchni po kawę, aby trochę się rozbudzić.
-Może pojedźmy dziś na imprezę, co? Dla odreagowania tego wszystkiego. Jutro wszystko wróci do normy-Powiedział Justin wchodząc do mieszkania.
-Normy?-Rzuciłam mu kpiące spojrzenie.
-Wiesz co mam na myśli-Wywrócił oczami, na co się zaśmiałam.
W sumie nigdy nie byłam na prawdziwej imprezie, a to byłby idealny pomysł na odpoczęcie od codziennych zmagań. Dzisiejszy dzień był
jednym tych bardziej popieprzonych i szczerze chciałam zrobić wszystko aby móc się od tego odciągnąć.
-O której wychodzimy?-Mrugnęłam.
-Czy panna Jade właśnie zgodziła się iść na imprezę?!-Wykrzyczał z radości. Idiota.




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz