Obudziłam się bardzo wypoczęta. Przeciągnęłam się leniwie na łóżku i wstałam kierując się prosto do kuchni po kawę.
-Cześć współlokatorko!-Odezwał się gotujący Justin.
-Wow, to dla mnie?-Spojrzałam na grzanki i jajecznicę.
-Jep, odwdzięczam się-Uśmiechnął się po czym podał mi kawę.
Zasiadłam do stolika i zaczęłam jeść.
-Zapraszam Cię dzisiaj na obiad-Usiadł na przeciwko mnie i podał zaproszenie.
-Serio Justin?-Wskazałam na kawałek papieru.
-Tak, masz tam wszystko opisane. Gdzie to będzie i jak masz wyglądać-Uśmiechnął się zalotnie, na co wywróciłam oczami.
-Teraz muszę na chwilę jechać, a ty zacznij się może lepiej już szykować-Upił ostatni łyk kawy i opuścił mieszkanie.
Justin.
Wybiegłem z bloku kierując się prosto do mojego nowego samochodu. Musiałem załatwić jeszcze kilka spraw przed samym obiadem. Szczerze, strasznie się stresowałem.
Nie wiem dlaczego, przecież to nie będzie randka. Musiałem oczyścić swój umysł i raz na zawsze zakończyć całą wojnę z moim ojcem.
Podróż minęła mi zaskakująco szybko. Wysiadłem z pojazdu i podszedłem bliżej drzwi wejściowych budynku towarowego. Otworzyłem je z charakterystycznym skrzypnięciem.
Szedłem wzdłuż korytarza nie wiedząc dokładnie gdzie mam się kierować. W jednym z pomieszczeń usłyszałem krzyki i znajomy mi głos. Zawahałem się chwile, lecz
gdy wszystkie dźwięki ucichły wszedłem do pokoju.
-Witaj synu!- Odezwał się mój ojciec oparty o blat swojego biurka.
Pomieszczenie było schludne. Stało tam tylko biurko i szafa wypełniona stosem papierów.
-Czego ode mnie chcesz?-Spytałem bez owijania.
-Usiądź, właśnie miałem telefon, który wyjątkowo mnie rozzłościł, mam nadzieję, że nie będę musiał unosić głosu również na ciebie-Wysłał mi ostrzegawcze spojrzenie.
-Do rzeczy-Splunąłem po czym usiadłem na wskazane miejsce.
-Tak dawno się nie widzieliśmy Justin. Wyrosłeś na zdolnego kryminalistę, podoba mi się to-Podrapał się w brodę z wielkim podziwem.
-Nie mam za dużo czasu na twoje gierki-Syknąłem zmęczony tą gadaniną.
-Chciałbym abyś wspomógł mnie w kilku ważnych akcjach. Ojciec i syn. Bylibyśmy zgraną ekipą!-Poklepał mnie po ramieniu z ekscytacji.
-Nie bawię się już w to-Spojrzałem na niego gniewnie.
-Przemyśl to synu-Uśmiechnął się do mnie z nadzieją w oczach.
Był jakiś haczyk. Coś planował. Widać to było w każdym słowie, które wypowiadał.
-Muszę już jechać-Wstałem pospiesznie.
-W porządku, do zobaczenia więc-Uścisnął moją dłoń.
Niechętnie skinąłem i odpowiedziałem na gest. Wyszedłem z pomieszczenia z trudem pamiętając drogę do wyjścia. Widząc drzwi, którymi wchodziłem poczułem
ucisk w brzuchu i od razu pobiegłem w ich stronę. Wsiadłem szybko do samochodu i odjechałem,dysząc.
Jade.
Po spotkaniu z ekipą wróciłam do domu. Omawialiśmy kilka spraw dotyczących transportu nowych broni. Całkowicie zapomniałam o obiedzie z Justinem, lecz przypomniało
mi o tym zaproszenie leżące na blacie, w kuchni. Wywróciłam oczami z niechęci na to spotkanie. Skierowałam się w stronę pokoju. Na zaproszeniu było napisane
"coś super seksownego".
-Kretyn-Pomyślałam.
Postanowiłam jednak go posłuchać i ubrałam bordową sukienkę. Doprecyzowałam swój makijaż i byłam gotowa. Była 16:50 a o 17 mieliśmy wychodzić. Poprawiłam włosy
i zgarnęłam swój telefon. Kierując się w stronę drzwi
zauważyłam rozmawiającego prze telefon Justina.
-O cześć, pięknie wyglądasz-Rzucił zakrywając ręką telefon.
W odpowiedzi wywróciłam oczami.
-Idziemy?-Powiedział gdy skończył rozmawiać.
-Oczywiście-Uśmiechnęłam się.
-Schodzenie w zabójczych szpilkach po śliskich schodach to naprawdę ciężka sprawa-Pomyślałam potykając się.
Usłyszałam za sobą śmiech Justina więc odwróciłam się i wysłałam mu groźne spojrzenie.
-Wow, nie wiedziałam, że masz samochód-Uniosłam brwi w podziwie.
Otworzył mi drzwi od strony pasażera na co również wywróciłam oczami. Obszedł cały samochód i zajął miejsce kierowcy. Siedzieliśmy w ciszy do końca podróży.
Wysiadłam jako pierwsza, zaskakując Justina. Miałam dość tych jego manier dżentelmena. To miało być przyjacielskie wyjście a nie randka. Zemdliło mnie na samą
myśl o romantycznym obiedzie w jego towarzystwie. Weszliśmy do restauracji i zajęliśmy stolik w kącie. Ściągnęłam swój płaszcz ignorując propozycję Justina aby
zrobić to za mnie.
-Poradzę sobie-Syknęłam.
Chłopak wydawał się lekko zmieszany. Chyba wyobrażał sobie zbyt dużo. Ups?
Siedzieliśmy w kompletnej ciszy wybierając posiłek na jaki mieliśmy ochotę. Sekundę później kelnerka wzięła od nas zamówienie i poszła w głąb kuchni.
-Jade, czy wszystko okej?-Spytał Justin.
-Tak, czemu pytasz?
-Wyglądasz na zmartwioną-Opuścił wzrok.
-Jak minął ci dzień Justin?-Spytałam całkowicie zmieniając temat.
-Widziałem się dziś z moim ojcem.
-Co?!-Krzyknęłam, przez co otrzymałam kilka dziwnych spojrzeń.
-Co cię tak dziwi?-Spytał zmieszany.
-Myślałam,że twoi rodzice nie żyją.
-Matka owszem, niestety muszę męczyć się z moim ojcem.
Opowiedział mi o całym dzisiejszym dniu. W zamian ja postanowiłam opowiedzieć mu o swoim. Rozmawialiśmy i żartowaliśmy.
-Tak?-Odebrałam.
-Krypta, teraz.





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz