H

wtorek, 20 października 2015

12. Falsity

Obudziłem się na podłodze w salonie. Potrząsnąłem głową i potarłem
twarz rękami. Wstałam leniwie rozglądając się po mieszkaniu.


Colton spał rozwalony na kanapie, co tłumaczyło dlaczego spałem na 
dywanie. Jade najwidoczniej postanowiła spać u siebie. Skierowałem sie do kuchni po coś do jedzenia.
-Głodny? Czy może niewyspany?-Uśmiechnęła się Jade.
-Witaj współlokatorko, może chcesz mi coś ugotować?-Mrugnąłem. W odpowiedzi otrzymałem jej sarkastyczny śmiech. Po chwili stała z jajkami i resztą potrzebnych rzeczy do przyrządzenia naleśników.
-Wiedziałem, że się złamiesz-Mruknąłem szczęśliwy.
-Zamknij się, bo nic nie dostaniesz-Uderzyła mnie żartobliwie w ramie.
W czasie gdy Jade wylewała masę na naleśniki miałem okazję się jej przyjrzeć. Miała wyjątkowo jasną cerę, która wydawała się jeszcze jaśniejsza w porównaniu do jej włosów. Stała tam okryta tylko 
kawałkiem materiału, a ja nawet nie mogłem jej przytulić. 
-Przestaniesz, czy mam tą patelnię wykorzystać do czegoś innego?-
Spytała z irytacją w głosie.
-Czyżby pan Bieber został przyłapany na obczajaniu mojej przyjaciółki?-Odezwał
się głos z drugiego końca salonu.


-Jak się spało na kanapie?-Rzuciłem, zmieniając temat.
-Świetnie-Odpowiedział z dumą Colton i zasiadł do stołu.

Jade
Około godziny 15:00 miałam spotkać się z Rayanem. Po śniadaniu
chłopcy sprzątnęli kuchnie i pokój, więc w tym czasie mogłam się
trochę ogarnąć. Wzięłam szybki prysznic, osuszyłam ciało i włosy.
-Jakieś plany?-Spytałam chłopaków wychodząc z łazienki.
W salonie zastałam niestety tylko Justina nerwowo patrzącego
w telefon.
-Co jest?-Spytałam trochę zaniepokojona.
-O, nic, nie mam żadnych-Wyrwał się z zamyśleń, po czym wstał 
i poszedł do swojego pokoju.

-Okeeeej?-Wyrwało mi się.
Czas mijał mi strasznie szybko i zanim się zorientowałam była już 14:40.
Całkowicie ubrana i gotowa do wyjścia zapukałam do pokoju Justina.
Nie usłyszawszy żandego "proszę" weszłam, bez zaproszenia.
-Co z tobą?!-Podniosłam głos patrząc na leżącego na brzuchu chłopaka.
-Jade chyba musimy już jechać, gadałem z Rayanem, wiem o co chodzi-Wstał z
poważną miną.
-Justin?-Spytałam niepewnie z drżącym głosem.
-Chodź-Złapał mnie za łokieć i wybiegliśmy z mieszkania.
Wsiedliśmy do samochodu i z piskiem opon odjechaliśmy.

-Justin, możesz mi powiedzieć o co chodzi?
-Zaraz będziemy na miejscu, nie sądzę, że ci sie to spodoba.
Byłam całkowicie zmieszana całą tą sytuacją. Nie było ani jednego dnia, żeby nic się nie działo.
Co chwila nowe wiadomości, miałam już tego dość, tajemnic, wszystkiego.
Widząc kryptę moje serce zaczęło szybciej bić a a gardle momentalnie zrobiło się sucho.
-Musisz się uspokoić Jade-Powiedział po chwili Justin.
Odwróciłam się w jego stronę wysyłając lekki uśmiech. 


Wysiadłam z samochodu kierując się prosto do krypty. Czułam dreszcze na całym ciele.
Usłyszałam krzyki z biura. Otworzyłam drzwi. Wszędzie walały się papiery a po środku całego syfu
stał Rayan, rozmawiający przez telefon.


Poczułam jak moje kolana się uginają. 
Dopiero wtedy całkowicie zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji. 
-Wdech i wydech Jade-Szepnął mi do ucha Justin.
-Siadaj-Wskazał ręką na siedzenie.
Czułam jak atmosfera w pomieszczeniu się zagęszcza. Po kilku minutach rozmowy Rayan w końcu zasiadł za biurkiem.
-Jade, cholera nie wiem jak Ci to powiedzieć-Potarł twarz rękami, po czym kontynuował-wczoraj, gdy odbierałem przesyłkę dostałem również list.
Podał mi otwartą kopertę. Z lekko trzęsącymi się rękami wyciągnęłam z niej kilka rozmazanych zdjęć.
-Co to ma być?-Spytałam zmieszana.
-Dowiedzieliśmy się, że Harry wcale nie odszedł...
-...po prostu ukrywa się w innym gangu.

7 komentarzy: