H

niedziela, 4 października 2015

3.Plan

-Ej ty!-Szturchnęłam współlokatora-Potrzebujesz jakiegoś specjalnego zaproszenia, czy zrobisz mi tą przyjemność, obejdziesz się bez tego i pojawisz na spotkaniu?- Wyrzuciłam ręce w powietrze. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Chłopak wstał z gniewem w oczach posyłając mi mordercze spojrzenie i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.
-Nie nauczyli cię kultury w domu?!-Zarzuciłam gniewnie za trzaśniecie drzwiami. -Zamknij się!-Krzyknął podchodząc bliżej i przyciskając do ściany. Położył ręce obok mojej głowy. Czułam jego bliskość i oddech na twarzy. Spojrzałam mu w oczy, lecz jedyne co mogłam z nich wyczytać to furia. Wzięłam wielki zamach i walnęlam chłopaka w szczękę. -Opanuj się jeśli chcesz jeszcze tu mieszkać-Splunęłam wychodząc z domu.


Ostatnie co widziałam to jak skrzywił się lekko z bólu i zaśmiał sarkastycznie. Justin Otarłem twarz rękami. Miałem ogromną ochotę zabić tą sukę najróżniejszymi sposobami. Jestem pewny, że po tym powstałby program "Dumb ways to die by Justin Bieber". Z frustracji pociągnąłem za włosy po czym wyszedłem z mieszkania. Rozejrzałem się i nigdzie nie.mogłem znaleźć Jade. -Może i lepiej-Pomyślałem-Oby potrącił ją samochód. Wyjrzałem na drogę, po czym złapałem taksówkę. Miałem już do niej wsiadać gdy nagle usłyszałem czyjś głos. -Justin, co ty robisz?-Powiedziała Jade oparta o swój ścigacz. Pokręciłem głową z niedowierzaniem i poczuciem bezsilności na tą wkurzającą kobietę. Odwołałem taksówkę i podszedłem do Jade. -Myślałam, że jesteś bardziej spostrzegawczy-Zrobiła zawiedzioną minę i zaczęła się śmiać. Wywróciłem oczami. Nie chcialem jechać z tą wariatką, która wcześniej rzuciła sie na mnie jak opętana. Szczęka jeszcze trochę mnie.bolała, lecz wolałem tego nie okazywać. -Czego chcesz?-warknąłem. -Naprawdę mi przykro z powodu twojej szczęki. Myślałam, że było lekko-Uśmiechnęła się z udawanym współczuciem. Machnąłem tylko ręką z zamiarem odejścia od tej suki gdy znów zaczęła gadać. -Przecież nie wiesz jak tam dojechać-Skrzyżowała ręce pod piersiami. -I?-uniosłem brew w zapytaniu-co cię to-powiedziałem pełen złości. -Dobra przepraszam Justin. Możesz się podwiezc jako rekompensatę-Podrapała się po karku z zakłopotania. Wyglądała dziwnie, jakby serio przepraszała. -Co masz na myśli?-Pokręciłem głową lekko zmieszany. -Pozwolę ci prowadzić-Przewróciła oczami. Wskazała na ścigacza machając kluczami. Uśmiechnąłem się łobuzersko, po czym szybko zgarnąłem kluczyki. Wyciągnąłem kask i usiadlem na pojazd. Po chwili poczułem za sobą ciało Jade. Odwróciłem się aby na nią spojrzeć. Wyglądała jak bogini. Jej brązowe, długie włosy oplotły jej smukłą twarz, zakrywając piękne i jednocześnie denerwujące oczy. Odwróciłem się szybko wyrwany z transu. Upewniłem się czy Jade ma na sobie kask, po czym sam go założyłem i ruszyłem. Przez chwilę miałem nadzieję, ze posłużę jej jako rzecz, której będzie mogła się przytrzymać podczas tak szybkiej jazdy, lecz wykorzystała do tego uchwyty przy bagażniku. Ta dziewczyna potrafi cię jednocześnie pociągać i wkurzać do tego stopnia, że masz ochotę popełnić samobójstwo. Nie możecie mnie winić, musielibyście sami ją zobaczyć. Podróż minęła nam bardzo szybko, wszystko dzięki cudeńku, na którym jechaliśmy. Zatrzymałem się obok wejścia do posesji. Wyglądała jak stara fabryka. Poczekałem aż Jade zejdzie pierwsza, po czym sam wstałem oddając jej kluczyki. -Ten ścigacz to 8 cud świata!-Bylem podekscytowany. -Cokolwiek Bieber-Wywróciła oczami i z wielkim uśmiechem zaprowadziła nas do krypty. Na kanapie siedziało kilka kolesi. W rogu ściany zauważyłem swoich kumpli z gangu. Podszedłem bliżej, lecz coś, a raczej ktoś, zwrócił moją uwagę. Spojrzałem w bok i zauważyłem Jade i jakiegoś emotypa, który nachalnie naparł na jej usta. Odwróciłem wzrok. Starając się wyrzucić ten obraz z głowy postanowiłem przywitać się z chłopakami. -Siema Bieber!- Krzyknął Jerry. Zbiliśmy piątkę, po czym przywitałem się z resztą. Nagle do pomieszczenia wszedł "szef". Wszyscy ucichli i zaczęli zajmować miejsca na kanapie. Mimowolnie spojrzałem na Jade. Wyglądała na wściekłą. Chcialem ją lekko pocieszyć spojrzeniem, lecz syknęła coś pod nosem. -Widzę, ze wszyscy już przyjechali-Rozejrzał się po sali-Mam nadzieję, że wiecie czemu tu jesteście. Mamy do omówienia plan działania-Facet wskazał na tablice za sobą. -To właśnie tu rozpocznie się akcja-Przełączył na mapę lotniska-Ładunek będzie w centralnej części garażu. Musimy być przebiegli gdyż dookoła lotniska znajdują sie kamery i straże. -Potrzebujemy dobrego planu-Odezwał się młodszy członek gangu. -I właśnie tu pojawia się Jade-Uśmiechnął się do niej szeroko i wskazał na mapę. -Oczywiście-Uśmiechnęła się dumnie i podeszła do tablicy.


Poprawiła włosy i rozejrzała się po sali. -Moj plan jest łatwy, ale tylko wtedy kiedy go zrozumiecie-Odwróciła się w stronę mapy-Jest tylko jedna część lotniska, która nie jest strzeżona. Mowa tu o wschodniej części-Przybliżyła pilotem miejsce, którym wejdziemy. -Po wejściu rozdzielimy sie na trzy grupy. Najpierw wkradniemy się do garażu od strony wschodniej i sprawdzimy teren. Nie atakujemy, czekamy na resztę. Z drugiej strony (czyli front zachodni) odbędzie się rabunek. Wejście od północy na pewno będzie chronione więc, zaatakujemy od tyłu. Mówiąc prościej, wschód defensywa, południe i zachód ofensywa. Działamy szybko. Nie dajcie sie przyłapać-Skończyła schodząc ze stołka. Wyglądała jednocześnie bardzo poważnie, ale również dumnie. Wszyscy pokiwali głowami. Sam bylem pod wrażeniem, to nie mogło się nie udać.
Jade Moją głowę wypełniało tysiące emocji:złość, frustracja, samotność ale również szczęście i duma. Jak najszybciej chciałam opuścić kryptę aby moc trochę odpocząć. Już miałam wychodzić gdy nagle ktoś zaciągnął mnie w kąt korytarza. -Chyba wyraziłam się jasno, że masz mnie zostawić!-Wydarłam sie w stronę Harryego. -Jade, przepraszam cię, to nie mialo tak wyglądać...-Tłumaczył się. Westchnęłam głośno. Byłam wściekła. Gniew ogarnął całe moje ciało. -Kocham Cię rozumiesz?!-Spojrzał w bok. Łzy zaczęły napływać mi do oczu. -Przykro mi, że ty tego nie odwzajemniasz.-Podszedł i musnął mój policzek.


Stojąc w koncie z założonymi rękami pełna złości nawet nie zwróciłam uwagi na tak nic nieznaczący dla mnie gest. Pozwoliłam sobie odpłynąć i zapomnieć o tym co wydarzyło się chwilę temu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz