14. Party
Justin
Byłem nieco oniemiały całą tą sytuacją. Nie spodziewałem się zaakceptowania zaproszenia- a jednak. Za godzinę miała zacząć się impreza więc wziąłem szybki prysznic,
ułożyłem włosy i byłem gotowy. Usiadłem leniwie na kanapie w salonie czekając na moją współlokatorkę. W telewizji leciało akurat "Catfish", co było o wiele lepsze
od tych wszystkich głupich programach o ciążach nastolatek czy wybieraniu partnera poprzez konkursy. Po 20 minutach z pokoju wyszła Jade. Muszę przyznać, że wyglądała
cudownie.
-Możemy jechać-Na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech.
Wstałem więc i biorąc jej ręke wyszedłem z mieszkania. Poczekałem aż Jade zamknie drzwi i zbiegłem po schodach. W duchu śmiałem się jak niezdarnie robi to Jade,
gdyż miała okropnie wysokie buty.
-Dokąd tak właściwie jedziemy?-Spytała wsiadając za mną do samochodu.
-Zobaczysz-Mrugnąłem, na co wywróciła oczami.
Nie mogłem oderwać od niej wzroku; była idealna.
Przez całą drogę patrzyła w okno więc mogłem spokojnie na nią patrzeć. Od razu zwróciłem uwagę na kilka jej nawyków:
zawsze stuka palcami w rytm własnej melodii i nieustannie poprawia włosy. Zaśmiałem się do siebie gdy znowu to zrobiła.
-Co cię tak śmieszy?
I znowu te jej piękne oczy.
-Nic, śmieje się z ciebie-Rzuciłem jej przelotny uśmiech.
-Nienawidzę cię-Odburknęła oburzona.
To słodkie.
Po chwili jazdy dotarliśmy na miejsce. Klub był dokładnie taki sam jak go zapamiętałem. Całą ulice zapełniały tłumy ludzi. To dość popularne miejsce. Wysiadłem z
samochodu po 10 minutowej próbie zaparkowania blisko klubu. Podbiegłem do drzwi od strony Jade i pomogłem jej wysiąść. Uśmiechnąłem się i wziąłem ją za rękę.
Jade
Byłam nieco przerażona. Słyszałam za sobą kilka gwizdów na co mnie zemdliło. Nie czułam się bezpiecznie bez żadnej broni; w okropnie niewygodnych szpilkach i krótkiej
sukience moje ruchy były znacznie ograniczone, więc nie miałabym możliwości ewentualnej obrony. Czując jak Justin ściska moją dłoń na znak abym się zrelaksowała
zaczęłam się uspokajać.
-Chcesz drinka?-Spytał Justin próbując przekrzyczeć muzykę.
-Pewnie!-Starałam się zachowywać normalnie.
Miałam świetną okazję do rozejrzenia się po sali. Po lewej i prawej stronie znajdowały się loże a po środku było miejsce dla dj'a. Ludzie widocznie świetnie się
bawili. Jeśli oczywiście ocieranie się o swoje krocza w krótkich spódniczkach można nazwać super zabawą, to tak było. Po chwili Justin wrócił z naszymi napojami.
Upiłam jeden duży łyk dla rozluźnienia.
-Brawo, możemy iść teraz potańczyć?-Spytał Justin.
-Chyba po to przyszliśmy-Wywróciłam oczami.
Skierowaliśmy się na sam środek parkietu. Muzyka rozbrzmiewała mi w całej głowie. Upiłam kolejny łyk drinka i dałam się ponieść. Tańczyliśmy w rytm tutejszej muzyki.
Zabawa rozkręciła się w bardzo szybkim tempie. Nawet nie wiedziałam kiedy wypiłam następne 3 drinki. Nie czułam już zagrożenia czy wstydu. Byłam szczęśliwa.
Wraz z Justinem
postanowiliśmy, że pójdziemy się przewietrzyć. Nie byłam pijana, tylko lekko wstawiona. Moje nogi odmawiały posłuszeństwa przez okropne buty i ledwo co wyszłam z klubu.
-Następnym razem pójdziesz w trampkach-Zauważył Justin.
-Pewnie, tato-Wywróciłam oczami.
Na dworze było cholernie zimno. Zaczęłam pocierać rękoma przedramię aby trochę się rozgrzać.
-No chodź, przecież widzę, że chcesz-Wyciągnął ręce i przyciągnął do siebie.
Przez wcześniej wypity alkohol nie miałam żadnych sprzeciwów. Wtuliłam się w jego umięśnione ciało.
-Nie poznaje cię-Zaśmiał się, a przez moje ciało przeszło dreszcze.
-Jesteś tu najpiękniejsza wiesz? Nie tylko ja tak uważam.
Zlekceważyłam to co powiedział i pocałowałam go w obojczyk. Sama nie wiedziałam dlaczego pozwoliłam sobie na taki gest. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum i z powrotem
wtuliłam w klatkę piersiową.
Justin
Nie miałem pojęcia co się właśnie działo, ale było to bardzo przyjemne. Obejmowałem delikatnie całe jej ciało. Czułem jej gorący oddech na szyji i zimne ręce. Staliśmy tak
dobre 10 minut, w całkowitej ciszy, gdy nagle rozpoznałem kogoś w tłumie wychodzących z klubu ludzi.
-Jade? Jade!
Wszędzie rozpoznam tą zdradziecką mordę.
-Czy to nie Harry?



